ZAPISKI KRAWCA
Ci którzy go dobrze znali, wiedzą że był doskonałym mówcą. Myślę, że byłoby najlepiej gdyby mógł tu i teraz opowiedzieć o sobie sam. Niestety na to jest już dzisiaj za późno.
Odkąd pojawiłem się w pracowni Dziadek często wspominał, że od zawsze towarzyszyła mu potrzeba opisywania przełomowych chwil w historii pracowni. Mówił:
„Mimo szczerych chęci, nigdy nie potrafiłem na tyle oderwać się od praktycznych zajęć w pracy jak i wszelkich przyjemności obcowania z rodziną, aby poświęcić chwilę za luźne zapiski, które dziś stanowiłyby dla nas kawał rodzinnej historii”.
Henryk Krupa ostatecznie nie gromadził zapisków, nie pisał pamiętników. W zamian za to, z pełnym zaangażowaniem, umiłowaniem i pasją konstruował, rzeźbił i odszywał cuda męskiej garderoby.
Ja natomiast od zawsze chciałem podjąć tę myśl i wprowadzić ją w życie, ale z “Zapisków Krawca” udało mi się zrealizować tylko te niezbędne do wykonywania pracy. Aż do teraz.
Mój Druh, Maestro, Przewodnik i odkąd pamiętam, najstarszy w naszej rodzinie facet, który żył z nami od zawsze! To on odegrał w moim życiu bardzo ważną rolę, dlatego ten pierwszy i z wszech miar wyjątkowy zapis dedykuję właśnie jemu.
GŁOWA DO GÓRY!
Przez ostatnich 14 lat byliśmy bardzo blisko. Praktycznie 5 dni w tygodniu, co najmniej 8 godzin dziennie. To mnóstwo czasu aby bardzo dobrze poznać się nawzajem i przyzwyczaić do codziennie wykładanej nam przez niego praktycznej nauki zawodu.
Rodzina, bliscy oraz ukochane krawiectwo stanowiły dla niego podstawę do nieśmiertelności - do długiego i zdrowego życia. Związał się z tymi wartościami na ponad 92 lata – miłość do rodziny oraz czysta, żywa do samego końca, pasja do pracy. Od dzieciaka był krawcem - zawsze pragnął być kimś wielkim. Zawsze też pragnął mieć dużą kochającą się rodzinę i prawdziwych bliskich blisko siebie.
Cieszył się życiem. Cieszył się nami. Był z nas zadowolony i życzył nam jak najlepie. Do samego końca głośno powtarzał
„Kochajcie się! Kochajcie się i szanujcie się!”.
Mój Dziadek był łącznikiem między pokoleniami, spoiwem, inicjatorem wielu naszych rodzinnych spotkań. Był też medium między tym co stare ale nie przestarzałe w klasycznej elegancki ,a tym co młode, nowe ale nie kiepskie i mierne.
Henryk Krupa nosił w sobie olbrzymią siłę woli. Wiele razy wychodził z opresji właśnie dzięki tej wyjątkowej sile. Był wojownikiem - tak łatwo nie odpuszczał. Nie. W zasadzie nigdy nie odpuszczał!
Często powtarzał:
„Głowa do góry, klata do przodu i przed siebie wnuczek! Zawsze do przodu, bez względu na wszystko!”.
Składając życzenia czy wznosząc toast, energicznie gestykulował i często mówił:
„Dużo, dużo, duuużżo wiary w siebie / przede wszystkim w sieeeeeebie i w innych".
Mam od niego pełne kieszenie złotych myśli, między innymi takich jak:
"W życiu trzeba mieć choć tyle szczęścia co brudu za paznokciem!"
"Zwolnij wnuczek! Usiądź i w spokoju i wypij kawkę!"
albo
"Szanuj klienta, ale nie pozwól sobie napluć na głowę!"
„Nie można być jedną dupą na dwóch weselach!”
„Nie spóźniaj się!"
„Zrób raz, a dobrze!"
„Ubierz się ładnie i wyglądaj jak krawiec!”
Wierzcie mi, jest tego cała masa…
NIEMAL 100 LAT KRAWIECTWA
Był zdania, że jest „prostym rzemieślnikiem” ale tak naprawdę był artystą, niewątpliwie rozkochanym w sztuce tworzenia odzieży na miarę. Krawiectwo dotrzymywało mu towarzystwa praktycznie przez całe życie.
W dziejach naszej rodziny Henryk Krupa stanowił bardzo długi rozdział numer II. Nieomal 100 letnia opowieści o krawiectwie miarowym to On i jego 92 letni staż. Ale przed każdym rozdziałem II jest zawsze…
Rozdział numer I
Narodziny krawiectwa miarowego pod nazwiskiem Krupa, sięgają drugiej połowy XIX wieku. Antoni Krupa, pierwszy krawiec w rodzinie i założyciel pracowni, od najmłodszych lat wykazywał zainteresowanie krawiectwem i już jako nastolatek rozpoczął praktyki w znanej poznańskiej pracowni mistrza Kaczmarka. Po kilku latach stażu, Antoni postanowił wrócić w rodzinne strony, by rozpocząć działalność pod własnym nazwiskiem. Oficjalnie swoje usługi zaczął świadczyć w 1926 r. w miejscowości Buk, około 30 kilometrów od Poznania. Mimo, iż w tamtych czasach Buk był niewielkim miastem, działało w nim aż dwunastu krawców. Dziś trudno to sobie wyobrazić, ale kiedyś konfekcja była praktycznie niedostępna, a ubrania zdobywało się głównie u krawca. W tamtych czasach było to dość popularny i pożądany fach. Tkaniny do pracowni były dostarczane przez pewnego Żyda, który co jakiś czas objeżdżał powozem okolicznych krawców. Zamówień było wtedy tak dużo, że często 7-dniowy tydzień pracy nie wystarczał by odpowiedzieć na potrzeby wszystkich klientów. Zdarzało się, że pracy nie przerywano nawet w nocy z soboty na niedzielę. Gdy Bukowianie wracali już z kościoła, w pracowni dopiero gaszono światła.
Rozdział numer II
W 1930 roku urodził się Henryk Krupa i już jako dziecko z zapałem pomagał ojcu w jego krawieckim „laboratorium”. Nic dziwnego, że już jako dziecko był dobrze wykwalifikowanym niedyplomowanym jeszcze czeladnikiem. Tytuł krawieckiego mistrza obronił w 1955 roku. Jako młodzian, czuł słabość do większego miasta. Postanowił więc iść za głosem serca… W latach 60 XX wieku przeniósł się do Poznania i tu świadczył swoje usługi najpierw w mieszkaniu przy ulicy Sokoła, a później w roku 1963 przeniósł pracownię na ul. Wielką w centrum miasta, nieopodal Starego Rynku. Następnie zmienił siedzibę swojego zakładu na lokal przy ulicy Kwiatowej i tam działał przez ponad czterdzieści lat.
Rozdział numer III
W międzyczasie, a dokładniej w latach 50 i 60 XX wieku, pojawiło się kolejne pokolenie rodziny Krupa, z którego największą pasją do krawieckiego rzemiosła zapałała córka, Elżbieta. Historia lubi się powtarzać, ponieważ do zawodu została przygotowana pod uważnym okiem swojego ojca. Aktualnie Elżbieta Rzeszutko, rozdział numer III w dziejach naszej pracowni, spełnia się w roli mistrzyni damskiego krawiectwa miarowego, tworząc odzież na miarę, której odbiorcą jest płeć piękna.
[Do rozdziału numer IV wrócę następnym razem.]
ELEGANCJA BYŁA W NIM OD ZAWSZE
Henryk Krupa pozostawił po sobie duży wkład w polskie rzemiosło, w krawiectwo i poznański cech rzemiosł włókienniczych. Wyszkolił wielu uczniów, późniejszych czeladników i mistrzów. Wcielił w życie dużo przedsięwzięć. Poza obsługą cywilnych zamówień na koszule, garnitury, płaszcze, fraki, surduty i smokingi, w latach 80 pracownia odszywała jeansy i kurtki. W latach 90 Henryk Krupa wyspecjalizował warsztat w usługach dla służby mundurowych, policji, wojsk lotniczych oraz lądowych. Pod jego wodzą tworzyliśmy rekonstrukcję liberii dla filmu, kostiumy dla teatru, w tym dla znanej nowojorskiej Metropolitan Opera oraz bliskiego naszemu sercu Teatru Muzycznego w Poznaniu.
Jako główny krojczy i naczelny mistrz w jednej osobie, ubrał wielu ludzi. Spora część z nich opuściła mury warsztatu z garniturem uszytym na specjalną okazję, na ważne wydarzenie, pewien przełomowy moment w ich życiu - ślub, zaprzysiężenie, absolutorium, odbiór szczególnego wyróżnienia, premiera sztuki w operze, spotkanie negocjacyjne czy w końcu zwykła codzienność ubrana w klasyczną elegancję.
Elegancja była w nim od zawsze. Każda jej forma stanowiła dla niego piękno w rzeczy samej. Angielski styl określał jako mundurowy i zaliczał do niego najwyższą formę krawieckiego szyku - frak, smoking i garnitur wizytowy. Prosta i czysta forma kroju – nienaganna, szlachetna i bezbłędna. Wielbił za to Londyn i słynną ulicę krawców, Savile Row w dzielnicy Mayfair, gdzie powstał zarys i pierwszy wzór kroju, dzisiaj tak powszechnie znanego nam garnituru.
Południe Europy, a więc włoską sztuka tworzenia odzieży na miarę, postrzegał jako piękną w swej niedoskonałości. Często porównywał ją z wszechobecną naturą, która nie jest idealnie symetryczna, równo skalibrowana i przerysowana. Lekka, swobodna i niczym niewymuszona konstrukcja zbliżona formą do letniej kurtki czy koszuli, natychmiast nasuwała mu się na myśl przy tworzeniu niezobowiązujących garniturów codziennych lub sportowych marynarek.
Wymagał od siebie i reszty załogi aby nie zamykać się na nowe wyzwania. Koszule wojskowe, kurtki, bermudy, bryczesy, surduty do jazdy konnej a nawet sutanny. Wszystko po to aby nieustannie podnosić swoje kwalifikację i udowadniać sobie oraz innym, że jesteśmy rodziną krawiecką z krwi i kości i bez względu na wszystko robimy swoje!
Henryk Krupa podczas swojej wieloletniej kariery zawodowej zgromadził ogromną ilość doświadczeń, niebywałą wiedzę i umiejętności. Wiele odziedziczył po swoim ojcu, który przekazał mu symboliczny klucz do rodzinnej pracowni. Mój dziadek dumnie dzierżył ten klucz przez wiele długich lat. U kresu swojej życiowej przygody, w naturalny sposób przekazał go nam, kolejnym pokoleniom rzemieślników.
SZYCIE TO ŻYCIE
Jednym z wielu przełomowych momentów w życiu Henryk była przeprowadzka pracowni z ul. Kwiatowej 5, na ulicę Łąkową 20. Od 2005 roku to tutaj, w pięknej secesyjnej kamienicy czynszowej z 1905 roku, pracownia krawiectwa miarowego Krupa i Rzeszutko świadczy swoje usługi w pełnym zakresie męskiej oraz damskiej garderoby. Dziadek zawsze marzył o takiej przestrzeni - obszernej i eleganckiej, gdzie każdy ma swój kąt do pracy.
"Szycie to życie" – jak mówił, bo szycie towarzyszyło mu tak w pracy, jak i poza nią. Nie raz zdarzało się, że do domu wracał z naparstkiem i kredą w kieszeni. Często o poranku przekraczał próg warsztatu i wraz z pierwszymi słowami opowiadał jak to całą noc śniła mu się robota! Sam o sobie mówił, że jest wariat na punkcie usług i produktów wykonywanych w naszej pracowni.
Z jednej strony rzetelnie bronił zasad i wykształcenia odziedziczonego po ojcu, z drugiej, nieustannie zastanawiał się nad rozwojem i nowymi horyzontami.
W ostatnich latach ogarnęła go chęć rozwijania pracowni w zakresie większej dostępności dla ludzi, którzy są ciekawi naszych usług i produktów. Wiele razy rozmawialiśmy o tym w jaki sposób tworzyć odzież dostępną również dla tych, którzy zwyczajnie mają do naszej pracowni za daleko lub ich styl życia, obowiązki oraz inne kwestie, utrudniają im dotarcie pod właściwy adres. Tak narodziła się potrzeba stworzenia odzieży, która wychodzi nieco poza granice autentycznego krawiectwa miarowego, ale nadal opiera się o całą tę wiedzę, umiejętności i doświadczenia, które nasza rodzinna pracownia zgromadziła przez te wszystkie lata i z przymiarki na przymiarkę nadal gromadzi. Tak wiele figur, postaw i nierzadko również odchyleń od standardowej budowy ciała. Tak wiele wykrojów, przymiarek i odbiorów. Tak wielu zadowolonych klientów jak i tak wiele poprawek, błędów, ulepszeń i wniosków, które nasuwały się same. To wszystko złożyło się na tak wiele projektów, które wspólnie rozpoczęliśmy, ale których już wspólnie nie dokończymy. Jednocześnie zdajemy sobie sprawę, że kontynuacja pracy nad nimi jest drogą, którą wytyczył nam on i że życzyłby sobie abyśmy w niej wytrwali.
Rok 2022 był dla niego dość uroczystym zwieńczeniem kariery zawodowej. Doświadczał szacunku wśród klientów, spotykał go podziw za długowieczność, ciągłą pracę oraz swój dorobek i wkład w polskie krawiectwo. Przeprowadzono z nim kilkanaście wywiadów w gazetach, portalach internetowych i radio, został także zauważony i doceniony przez dwie wiodące w Polsce stacje telewizyjne.
Ponadto spotkał go zaszczyt uszycia garnituru dla Prezydenta Poznania. Przy okazji wszystkich tych aktywności otrzymywał masę pozytywnych komentarzy w mediach społecznościowych oraz telefonów z podziękowaniami i gratulacjami.
DUCH KRAWIECTWA
W ciągu ostatnich kilkunastu lat dużo czasu poświęcił na kształcenie zawodowe, głównie III i IV pokolenia, czyli tych, których traktował jako oczywistych spadkobierców fachu wypracowanego przez pokolenie I i II.
Kiedyś powiedział, że:
„przyjdzie taki czas, kiedy mnie fizycznie w tej pracowni już nie będzie! Zniknę! Wyjdę i już nigdy nie wrócę tak samo jak kiedyś mój ojciec. Wam też się to niegdyś przydarzy bo taka po prostu jest kolej rzeczy! Was też kiedyś zabraknie, to pewne! Cieszę się, że miałem ojca, który nauczył mnie fachu i potrafił mnie przygotować na czas, w którym go nie będzie. Jeszcze bardziej cieszę się z tego, że udało mi się Was przygotować na moment, w którym zabraknie i mnie. Życzę Wam abyście mieli tak samo jak mój ojciec i ja, to szczęście i aby po Was był ktoś jeszcze…”.
Duch krawiectwa miarowego w naszej rodzinie z pewnością nie umiera! W sposób naturalny przechodzi tylko z pokolenia na pokolenie. Choć na pozór smutna, w gruncie rzeczy uskrzydlająca jest myśl, że dzierżymy w naszych dłoniach, coś co znacząco wykracza poza ramy jednego człowieka czy też jednej generacji.
Dziadek twierdził, że zanim skończy się jedno, drugie już się zaczyna! Słowa te najczęściej były przez niego wypowiadane w momencie odbioru sztuki przez klienta. Powtarzał w kółko, że szyć zaczął jego ojciec ale ojca szycie nie skończyło się wraz z końcem jego życia! Mówił:
„On szył, szyłem ja, szyje moja córka i szyjesz ty wnuczek! Kaaarol… zapamiętaj sobie jedno! Ty jesteś krawiec!”.
Antonii i Henryk nauczyli nas jak z pasją i pełnym zaangażowaniem tworzyć to co piękne i trwałe. Od prawie 100 lat wspólnymi siłami wynosimy krawiectwo miarowe na wyżyny sztuki – sztuki tworzenia odzieży na miarę! Każda rzecz, która opuszcza mury naszej pracowni jest dziełem rzemieślników, rękodzielników, czeladników i mistrzów!
Tak jak Antoni Krupa w swoim czasie złożył na ręce swojego syna wszystko co miał i czego się nauczył, tak teraz Henryk Krupa dołożył do tego cały swój praktyczny dorobek w krawiectwie i zrobił to samo! Teraz nasza kolej.
Od lat staramy się robić swoje, najlepiej jak potrafimy. Możecie się spodziewać, że przyszłość ma dla nas i dla Was, wiele dobrego krawiectwa pod dachem naszej pracowni i poza nią w Waszych domach ;)
Jaka myśl – taki czyn… a więc do dzieła!!!
PS
Jakiś czas temu w warsztacie Dziadek powiedział że…
„jeżeli tam do góry nie ma szycia, to nie warto umierać!”.
Okazuje się, że chyba tam na górze jest robota do wykonania!
…
Cieszę się że byłeś moim Dziadkiem!
Żegnaj Staruszku! Pa!
Ovehype
All cases have been used to describe the clinical presentation generic cialis cost 86 b Cancelled 87 591 14
Ovehype
prix du levitra en evolution It is very important that you take the correct dosage of Zinc, as high levels can be counter- productive in your efforts to conceive
Accurse
how to get free viagra The Coalition to Help Families Struggling with Infertility puts the total cost of an IVF cycle in the United States at 23, 000
Ovehype
levitra et cialis BFN I m trying to stay postive
D0OMken
Przyrząd do balansowania rotorów Balanset-1A Balanset-1A to nowoczesne, przenośne urządzenie, które służy do balansowania i analizy drgań różnych rotorów w przemyśle. Jego wszechstronność sprawia, że idealnie nadaje się do aplikacji w takich urządzeniach jak kruszarki, wentylatory, młynki, wały, wirniki turbin i wiele innych. Funkcje Balanset-1A Balanset-1A oferuje szereg zaawansowanych funkcji, które umożliwiają dokładną analizę drgań oraz efektywne balansowanie rotorów. W trybie wibrometru urządzenie umożliwia pomiar prędkości obrotowej, analizę fazy sygnałów drgań oraz monitorowanie całkowitych poziomów wibracji. Dodatkowo, tryb balansowania pozwala na: Balansowanie w jednej płaszczyźnie - idealne dla prostych, jednopłaszczyznowych rotorów. Balansowanie w dwóch płaszczyznach - dla bardziej złożonych i dynamicznych aplikacji. Wizualizację nierównowagi za pomocą wykresów polarnych. Obliczanie tolerancji zgodnie z normą ISO 1940. Generowanie szczegółowych raportów z wynikami balansowania. Kompleksowa obsługa Urządzenie jest dostarczane z kompletem akcesoriów, w tym z dwoma czujnikami drgań, laserowym tachometrem, statywem magnetycznym oraz dedykowanym oprogramowaniem. Dzięki intuicyjnemu interfejsowi użytkownika, Balanset-1A jest prosty w obsłudze, co sprawia, że nawet osoby bez zaawansowanej wiedzy technicznej mogą szybko nauczyć się, jak go używać. Dlaczego warto wybrać Balanset-1A? Oto kilka kluczowych zalet Balanset-1A: Portatywność i kompaktowość: Dzięki lekkiej konstrukcji i przenośnemu etui, urządzenie można łatwo zabrać wszędzie, co jest szczególnie istotne w przypadku pracy w terenie. Wysoka dokładność: Balanset-1A zapewnia pomiar z dokładnością do ±1° dla fazy oraz ±5% dla poziomów drgań, co czyni go idealnym narzędziem do precyzyjnych zadań. Wsparcie dla produkcji seryjnej: Urządzenie jest doskonałe do regularnego balansowania rotorów w produkcji seryjnej, co przyspiesza procesy i zmniejsza koszty operacyjne. Proces balansowania rotorów z Balanset-1A Proces balansowania rotorów przy użyciu Balanset-1A jest prosty i składa się z kilku kluczowych etapów: Przygotowanie sprzętu: Zainstaluj czujniki drgań oraz laserowy tachometr, a następnie połącz urządzenie z laptopem. Pierwszy pomiar drgań: Uruchom ramię i zmierz poziom drgań, aby określić początkowy stan nierównowagi. Balansowanie w pierwszej płaszczyźnie: Zainstaluj testowy ciężar i przeprowadź pomiar, aby sprawdzić zmianę amplitudy lub fazy. Balansowanie w drugiej płaszczyźnie: Przenieś testowy ciężar i ponownie zmierz poziom drgań. Korekcja nierównowagi: Na podstawie zebranych danych, Balanset-1A zaproponuje odpowiednie ciężary i kąty ich instalacji. Sprawdzenie i zakończenie: Przeprowadź finalny pomiar drgań, aby zweryfikować efekty balansowania. Podsumowanie Balanset-1A to niezwykle użyteczne narzędzie dla inżynierów i techników zajmujących się utrzymaniem ruchu i naprawami w przemyśle. Jego zaawansowane funkcje, łatwość obsługi oraz kompaktowość czynią go idealnym wyborem dla każdego, kto pragnie poprawić efektywność i jakość pracy swoich urządzeń. Z inwestycją w Balanset-1A zyskujesz nie tylko nowoczesne narzędzie, ale także gwarancję niezawodności i wysokiej jakości pomiarów. Instagram: https://www.instagram.com/vibromera_ou/ Youtube : https://youtu.be/OmoY4AYrNto?si=Y7_GXGLGrbet-Ohu Kup na Amazonie: wywazanie walow kardana Nasza strona o przenosna wywazarka